Główny Szlak Sudecki – czwarty dzień


3 lipca 2015

Zaczynają się góry.

Trzeciego dnia naszego wędrowania wyruszamy w drogę  i planujemy dojść do Lądka Zdroju. Startujemy spod murów obronnych  w Paczkowie i kierujemy się na Zalew Paczkowski.

Oczywiście idziemy asfaltem. Do Złotego Stoku teren praktycznie płaski.

Przechodzimy przez wsie Kozielno, Błotnica i kolonia Błotnica i po około 3 godzinach jesteśmy  w Złotym Stoku.

Mieliśmy przyjemność już być tutaj. Swego czasu zwiedziliśmy też kopalnię złota, fajna wycieczka, polecamy. Podążamy za znakami i przechodzimy przez rynek. Tu widać różnicę pomiędzy Paczkowem a Złotym Stokiem. Tak jak wcześniej pisałem Paczków pięknie się rozwija, a Złoty Sok stoi w miejscu i gdyby nie kopalnia nic by tu się nie działo. A szkoda bo miasteczko jest urokliwe, ma niewielki ryneczek na, którym udało się nam znaleźć jedną ławkę. Nawet w informacji turystycznej Pani sprawiała wrażenie znudzonej, co my chcemy jakąś pieczątkę, jakieś materiały o mieście. Lakonicznie zaproponowała tylko zwiedzanie kopalni i miejską trasę turystyczną. Po odpoczynku ruszamy dalej i wreszcie zaczynają się góry. Do chodzimy do Skaliska. Miejsce ciekawe ze względu na bardzo duży Park Linowy i najdłuższą „Tyrolką” – łącznie około 2500 m. Idziemy Złotym Jarem  do góry.

Podchodzimy na  Jawornik Wielki, to najwyższy punkt dzisiejszego dnia. Podejście długie monotonne. Na sam szczyt szlak czerwony nie prowadzi, jest tylko ścieżka edukacyjna, którą można zdobyć kulminację. Na górze jest wieża widokowa. Byliśmy już tu parę lat temu i widoki były wspaniałe. Teraz są w pewnym stopniu ograniczone ze względu na rosnące wokół drzewa.

Jak tak dalej pójdzie to za 5-10 lat wieża przestanie spełniać swoją funkcję. To taka nasza przypadłość, budujemy wieże widokowe, które służą nam przez jakiś czas i zapominamy, że las rośnie i żeby zachować widoki musimy go przycinać.

Odpoczywamy na wieży i uzupełniamy płyny bo słońce mocno grzeje. Następnie wracamy na szlak i schodzimy do Lądka Zdroju przez Orłowiec i Księżycową Dolinę. Po dziewięciu godzinach jesteśmy na rynku w Lądku. Trasa była dość długa bo nawigacja pokazała 33 km z przewyższeniem ponad 800 m. Tu kończymy nasz kolejny etap. W niedalekiej przyszłości powrócimy na szlak.