02.08.2015
Przez Główny Grzbiet Gór Sowich.
Rano po delikatnym śniadanku wyruszamy na szlak. Wracamy do Przełęczy Srebrnej i dalej podążamy szosą pod górę.
Przechodzimy koło dawnego schroniska „Pod Fortami”, obecnie jest to Willa Hubertusa. Na chwilę zatrzymujemy się obok Twierdzy, takie 5 minut na fotki. Znaki obchodzą Fort. Fosy i mury są pozarastane. Nikt tego nie oczyszcza, jak tak dalej pójdzie to za parę lat Fortyfikacji nie będzie widać, a mury zostaną zniszczone przez korzenie porastających je drzew i krzewów. Dzisiaj nocleg mamy w schronisku Sowa.
Szlak jest długi z kilkoma podejściami ( 5 lat temu w znaczącą datę- katastrofa smoleńska przeszliśmy go częściowo z grupką przyjaciół. Dokładnie do schroniska Zygmuntówka). Kontynuujemy naszą wycieczkę przez drugą co do wysokości grupę szczytów w Górach Sowich z Kalenicą (964 m) na czele – Gołębią, Malinową, Szerokią i przez Przełęcz Woliborską zdobywamy kolejną kulminację Popielaka, z którego schodzimy na Bielawską Polankę.
Na polance jest krzyżówka szlaków i miejsce do odpoczynku. Przebiegają też tędy dobrze przygotowane trasy rowerowe i biegowe. Stąd zostało nam już niewiele na wspomnianą Kalenicę (3 szczyt pod względem wysokości w Górach Sowich), która pokryta jest rumowiskiem i leży na południowy wschód od Wielkiej Sowy.
Na górze stoi 20 metrowa, stalowa wieża widokowa i wiata. Odpoczywamy chwilę i podążamy za znakami. Schodzimy grzbietem Słonecznej i Rymarza. Mijamy Dzikie Skały, Zimną Polanę i odejście (szlak szczytowy) na Rymarza i po około 30 m jesteśmy przy schronisku Zygmuntówka. Mieliśmy przyjemność nocować w tym obiekcie i powiem szczerze, że wtedy mimo (delikatnie mówiąc) pewnych niedoskonałości schronisko miało klimat, fajnych i wesołych właścicieli. Co z tego, że teraz jest tu czysto, schludnie jak nie pachnie dobrym jedzeniem, a obsługa jest sztywna. Przybijamy pieczątki i mocno spragnieni wypijamy zimne napoje. Przed nami ostatnie podejście – na Wielką Sowę. Podążamy głównym szlakiem przez Przełęcz Jugowską, Kozią Równię na której zaczął padać orzeźwiający kapuśniaczek, Kozie Siodło i Rozdroże pod Wielką Sową na najwyższy szczyt zdobyty dzisiejszego dnia.
Oczywiście na kulminacji ludzi jak mrówek. Pstrykamy fotki przy kamiennej baszcie i dość szybko schodzimy do schroniska Sowa. Po chwilowym odpoczynku i odświeżającym prysznicu schodzimy na pyszne jedzenie i miłą konwersację z właścicielką.
Trasę przeszliśmy dość wartko zajęło nam to około 6 godzin. Idziemy spać dość wcześnie, bo słońce dało nam się dzisiaj we znaki. Jutro czeka nas kolejny dzień przygody z GSS.