Na 50 zjazd naszego klubu Góry-Szlaki przyjechaliśmy z Dorotką dwa dni wcześniej. Zjazd jubileuszowy ma się odbyć w Beskidzie Żywieckim, a głównym punktem ma być wejście na „królową” Beskidów – Babią Górę i Małą Babią. Zachęceni prognozą pogody postanawiamy pochodzić po nieznanych nam szlakach. W środę wycieczkę naszą rozpoczynamy przy budynku stacji kolejowej w Suchej Beskidzkiej. Podążamy za czerwonymi znakami pomiędzy zabudowaniami. Następnie opuszczamy miejską zabudowę i ścieżką stokiem zw. „Pod Cholernym” podchodzimy na punkt widokowy. „Cholerne” jest to miejsce, gdzie w XIX wieku chowano ofiary epidemii tyfusu i cholery.
Sam cmentarz nie zachował się, stoi tu jednak na skraju lasu krzyż upamiętniający te wydarzenia. Przechodzimy obok kolejnych domostw ( i przydrożnych kapliczek, których po drodze mijamy sporo) i dalej duktem leśnym idziemy obok osiedla Magurka. Poza szlakiem wydeptaną ścieżką zdobywamy zalesioną kulminację Magurki( 872 m).
Pstrykamy fotkę i schodzimy duktem do Surzenówki, a dokładniej nasze kroki kierujemy na wieżę widokową widzianą już z oddali. Podchodzimy pod ośrodek wypoczynkowy – Beskidzki Raj.
Tu właśnie stoi wspomniana wieża. Za całe 2 zł można wejść na platformę widokową i podziwiać panoramę na otaczające góry.
Fajne miejsce. Chwilę odpoczywamy na ławeczce przy stawie. Dlatego chwilę ponieważ na niebie zaczynają pojawiać się ciemne chmury zwiastujące deszcz. Opuszczamy Beskidzki Raj i szlakiem kapliczek maszerujemy do wsi Stryszawa. Po drodze znaleźliśmy pierwsze poziomki, pycha, a i trochę pokropiło. Wracamy do Suchej busem. Z racji, że wycieczka „poszła” nam dość wartko postanowiliśmy zwiedzić zamek, który widzieliśmy wjeżdżając do miasta. Renesansowy zamek jak dowiadujemy się z opisu był magnacką rezydencją kolejnych właścicieli dóbr suskich m in. Branickich, których to posiadłości mieliśmy przyjemność już kilka zobaczyć.
Obecnie mieści się tu m in. Miejskie Muzeum. Prawdę mówiąc po dobrym obiedzie dostaliśmy „lenia” i tylko pospacerowaliśmy po parku zamkowym. Środek parku zajmuje rozległa łąka, a na niej jest niewielki staw z rybkami. Przez park przepływa kilka strumyków nad którymi poustawiano kamienne mostki.
Ładne i ciekawe jest to miejsce. Zwiedzanie owego obiektu przełożyliśmy na następny raz jak będziemy w okolicy. Jedziemy do Zawoi na kwaterę.
W czwartek wychodzimy na podbój Jałowca i Mędralowej. Na Jałowcu byliśmy zimą, ale wówczas szczyt spowity był mgłą, która nie pozwoliła nam nacieszyć oczu wspaniałymi widokami. Jedziemy busem do centrum Zawoi. Wychodzimy na czerwony szlak i idziemy wśród zabudowań. Na krzyżówce, która wskazuje dzielnice Zawoi naszą uwagę zwraca zwłaszcza jedna o wymownej nazwie – Burdele (skąd taka nazwa, można się tylko domyślać). Nasza droga jednak idzie w przeciwną stronę. Asfaltem później ścieżką podchodzimy w obniżenie bocznego ramienia Kiczory, gdzie rozrzucone są górskie chaty. I już mamy piękne widoki.
Mijamy kapliczkę przy nieczynnym ośrodku i dalej podążamy drogą do kolejnej murowanej kapliczki.
Tu wchodzimy na leśny dukt i poza szlakiem podchodzimy do przysiółka Kiczora. Odnajdujemy żółty szlak, którym zdobywamy szczyt Kiczory (905 m). Z polany rozpościera się ładny widok m in. ku dolinie Skawicy, za którą wznosi się pasmo Policy
i na imponującą północną ścianę Babiej Góry.
W oddali majaczą grzbiety Beskidu Makowskiego i Wyspowego.
Szkoda, że kulminacja nie jest oznakowana tabliczką. Teraz drogą obniżamy się na siodło, mijamy domy osiedla Szczurkówka i niewielkie wypiętrzenie Solniska (883m). Następnie lasem schodzimy na siodło przełęczy Kolędówki. Spotkaliśmy się z twierdzeniem, że jest to jedna z piękniejszych przełęczy w Paśmie Jałowieckim. Rzeczywiście widoki są ładne, a i wysoko podchodzące osiedla domów robią wrażenie. Podążamy dalej długim grzbietem i poprzez garby grzbietowe docieramy do kolejnej przełęczy – Opaczne. Znajduje się tu kilka zabudowań i prywatne schronisko „W Murowanej Piwnicy „.
Wstępujemy na chwilę do chaty. Właściciele są miłymi ludźmi, a sam obiekt sprawia wrażenie przytulnego. Dalej podchodzimy stromo w górę grzbietem na szczyt Jałowca.
Południowe stoki Jałowca (1111 m) zajmuje rozległa Hala Trzebuńska, z której wspaniale prezentuję się m in. masyw Pilska, Romanki, Beskidu Śląskiego ze Skrzycznym na czele.
Masyw Babiej Góry przedstawia się też okazale. W 2000 r mieszkańcy Stryszawy ustawili na szczycie metalowy krzyż i obelisk na pamiątkę „jałowieckich” wędrówek Karola Wojtyły i prymasa Stefana Wyszyńskiego. Po odpoczynku maszerujemy przez Czerniawę Suchą (1062 m. zalesiony szczyt), Beskidek (1044 m),
za którym otwiera się bezleśny stok opadający na południe na dość głęboko wciętą Przełęcz Klekociny (846 m).
Z przełęczy maszerujemy za zielonymi paskami stromym podejściem na Halę Kamińskiego (1100 m). Mamy teraz widok na naszą trasę jaką do tej pory przeszliśmy. Pięknie prezentuje się pasmo Jałowca.
Przechodzimy halę i lasem płasko dochodzimy do grzbietu granicznego i wzdłuż granicy osiągamy halę pokrywającą grzbiet i wierzchołek Mędralowej (1169 m).
Już trochę zmęczeni (słońce daje się we znaki) robimy zdjęcia i tym samym szlakiem wracamy na Halę Kamińskiego. Kierujemy się przez Kulistą Grań (1114 m), drogą Smyrakową i Halę Barankową do Zawoi Wilczna. Ostatni odcinek pokonujemy chodnikiem .
Długa to była wycieczka, ale warta tych kilometrów jakie przeszliśmy. Na naszej drodze mieliśmy wiele punktów widokowych i piękne rozległe hale.
Kolejnego dnia , czyli w sobotę po śniadaniu maszerujemy na Babią Górę i Małą Babią. Część klubowiczów na wycieczkę wyszła spod Zawojanki, a część samochodami podjechała na parking Zawoja Markowa. Po kupieniu biletów (ładne pocztówki) do Parku Narodowego idziemy w kilku grupach za zielonymi znakami szeroką częściowo kamienistą drogą.
Przy drodze zwanej Zbójeckim Chodnikiem szlak zwęża się i pnie się do góry. Nieco łagodniej prowadzi od połączenia się ze znakami czarnymi. Wkrótce docieramy do pierwszych zabudowań stojących na Markowych Szczawinach. Przysiadamy na ławeczkach i delektujemy się słoneczkiem i co niektórzy np. dobrym serniczkiem. Kilka osób wybrało czerwone znaki, które prowadzą na Przełęcz Brona. My wybieramy drogę przez „Perć Akademików”. Najpierw łagodną ścieżką, a po kilkunastu minutach na tzw. „Skręcie Ratowników” skręcamy w prawo na „Perć Akademików”. Podążamy pod górę ścieżką wśród coraz rzadszego lasu. Przed nami ukazuje się imponujący widok na północne zbocze. Szlak prowadzi dalej stromym stokiem przez kosodrzewinę. Dochodzimy do skalnej wychodni – Czarnego Dziobu przegradzającego Piarżysty Źleb, którego największe stromizny i skalne zerwy pokonujemy za pomocą klamer i łańcuchów.
Wychodzimy na zbocze pokryte głazami. Do kulminacji mamy już niedaleko, jeszcze tylko delikatnie podejście i w końcu osiągamy nieco wypłaszczony grzbiet Diablaka. Rozsiadamy się głazach nieopodal kamiennego muru.
Szczyt Babiej Góry jest kapitalnym punktem widokowym.
Pięknie prezentują się np. Tatry. Miłą niespodzianką była bezwietrzna aura na szczycie. Po odpoczynku, posiłku i nacieszeniu oczu widokami schodzimy za czerwonymi znakami do Przełęczy Brona. Dalej podążamy grzbietem na zachód zielonymi paskami. Droga delikatnie prowadzi nas na Małą Babią Górę.
Tu rozbijamy obóz. Odpoczywamy wśród kosodrzewiny i czekamy na wszystkich uczestników wycieczki.
Podziwiamy panoramę m in. na Beskid Żywiecki i Śląski.
Po wspólnej fotce część osób schodzi do Markowych i dalej do Zawoi.
My dołączamy do grupy, która rozpoczęła długie zejście grzbietową ścieżką do Przełęczy Jałowieckiej. Spotykamy tu czarne znaki i razem z nimi drogą dochodzimy do granicy lasu. Mijamy zabudowania osiedla Zawoja Czatoża. Dochodzimy do parkingu i ci co mieli rozstawione auta wracają samochodami na kwaterę. Pozostali wolnym lub szybkim marszem również kierują swe kroki do Zawojanki.