W tym roku zakończenie sezonu górskich wędrówek zbiegło się ze spotkaniem wigilijnym na Skalance naszego klubu. W góry wyjeżdżamy wcześnie rano, chcemy jeszcze przed spotkaniem odwiedzić Koszarawę i wejść na Loska.
Samochód zostawiamy pod kościołem w Koszarawie.
Do szlaku żółtego musimy podejść około 1 km do góry przez Koszarawę. Szlak odbija w lewo i przez strumień Koszarawa podążamy dalej.
Zaczynamy powoli podchodzić pod pierwszy szczyt Zapadliska, na którym na polance stoi krzyż.
Po zrobieniu zdjęć schodzimy do siodła i po delikatnym podejściu osiągamy schronisko „Lasek”. Do szczytu zostało jeszcze około 15 minut.
Maszerujemy po śniegu przez rozległą łąkę i skrajem lasu wchodzimy na szczyt Loska (Lasek).
Widoki mamy dość ograniczone, pogoda zaczyna się wyraźnie psuć i wszystko jest spowite mgłą. Zaczyna padać marznący deszcz ze śniegiem. Szybko schodzimy do schroniska, niestety zamknięte.
Do Koszarawy skracamy sobie drogę szlakiem „niebieski domek”.
Znaki prowadzą nas prosto pod kościół, gdzie zostawiliśmy samochód. Jedziemy do Zwardonia. Na parkingu obok kościoła zostawiamy samochód i w padającym deszczu idziemy do Chaty pod Skalanką, gdzie będziemy nocować do niedzieli.
W sobotą spotykamy się z częścią klubowiczów, którzy przyjechali na spotkanie wigilijne. Pogoda nie nastrajała do wędrówek górskich, jednak postanawiamy „zdobyć” Rachowiec, który dobrym miejscem widokowym na Tatry. Po dotarciu do Kosarzysk mgła i zaczynający mżyć deszcz odebrał nam chęci do zdobywania góry. Dziewczyny podejmują decyzję, że zajdziemy do pobliskiej Karczmy i uzupełnimy utracone płyny.
Po odpoczynku schodzimy do Zwardonia na zakupy. Wracamy na Skalankę. Powoli dojeżdżają kolejni uczestnicy naszego spotkania. Sam przebieg spotkania jest opisany tutaj, nie będę się powtarzał.
Niedziela to czas powrotu do domu. Jak na złość pogoda się poprawiła i nawet widoki jakieś się pojawiły.
My jednak musimy wracać. Ostatnie spojrzenie na Beskid Żywiecki
i schodzimy do Zwardonia. Późnym popołudniem jesteś w domu.