W niedzielę z racji, że wstaliśmy nieco później (zmiana czasu na letni) wyjazd w wyższe góry nie wchodził w rachubę. Postanawiamy zrobić Tour de Ślęża. Wiadoma rzecz, że na szlakach na Ślężę będą tłumy, tym bardziej, że pogoda dopisała.
Wybieramy czarny szlak, który prowadzi dookoła masywu.
Wychodzimy z obniżenia między Ślężą a Radunią czyli z Przełęczy Tąpadła ( o dziwo parkingi nie są jeszcze zapełnione, chyba nie tylko my zaspaliśmy). Podążamy leśną drogą. Mijamy rumowiska skalne,
źródełko Joanna
i pusty cokół.
Nie mam pojęcia co kiedyś na nim stało. Czarny szlak przecina wiele dróg, które prowadzą w różnych kierunkach. Po kilku kilometrach dochodzimy do Przełęczy pod Wieżycą.
Przysiadamy na ławeczce i chwilę odpoczywamy. I jak się spodziewaliśmy – ludzi jak mrówek, przy schronisku, na szlaku po prostu wszędzie. Decydujemy, że zdobędziemy wyraźną kulminację położoną na północnym ramieniu Ślęży – Wieżycę (415). Podchodzimy krótko, ale dość intensywnie kamienistą drogą pod górę.
Stoi tu kamienna wieża Bismarcka. Zbudowana została w latach 1905-1907 i ma 15 m wysokości.
Obecnie jest to wieża widokowa, z której przy dobrej pogodzie można zobaczyć m in. Karkonosze ze Śnieżką. Po zrobieniu zdjęć schodzimy z wzniesienia zachodnim zboczem szlakiem archeologicznym do przełęczy.
Dalej powracamy na czarne znaki, którymi dochodzimy do Tąpadła. Wszystkie parkingi zajęte i tłumy ludzi. Ewakuujemy się jak najszybciej. Pętla spacerowa wyniosła delikatnie ponad 20 km i jest to typowo szlak nordic walking.