Kalenica – Góry Sowie – 27.07.2020


W sobotę spotkaliśmy się z Robsonem i jego przyjaciółmi w Bielawie. Robert zaproponował wycieczkę po Górach Sowich. Z przyjemnością przyjęliśmy zaproszenie do wspólnego wędrowania. Zostawiamy samochody na parkingu koło Jeziorka Bielawskiego. Utworzony w 1973 r zbiornik wody technologicznej dla bielawskich zakładów włókienniczych po ich upadłości pełni rolę akwenu sportowo – rekreacyjnego.

 

Dobrze zagospodarowany teren ( m in. pole kempingowe, basen, plaża, wypożyczalnia sprzętu wodnego, lokale gastronomiczne i ośrodek wypoczynkowy) w miejscu, gdzie woda i bliskość gór dają możliwość wyboru w różnorodności spędzenia wolnego czasu. Mieliśmy z Dorotką wolną chwilę dlatego postanowiliśmy przejść „molo” zakończone wysepką.

W tym czasie miejsce to owładnęli motocykliści ze swoimi potężnymi maszynami. Po krótkim oczekiwaniu zjawili się uczestnicy naszej wycieczki. Po przywitaniu podążamy uliczkami miasta do Leśnego Dworku.

Leśny Dworek stoi przy rozdrożu szlaków. Jest to stara willa w stylu tyrolskim zamieszkiwana do roku 1945 przez rodzinę Dieriga. W latach 90 tych ubiegłego wieku w dworku mieściła się restauracja. Obecnie budynek jest w rękach prywatnych i wygląda pięknie. Nieopodal drogowskazu jest parking,  przygotowane miejsce na ognisko, ławki i kominek. Wybieramy niebieskie paski i podążamy leśną ścieżką pośród bukowego lasu w stronę Przełęczy Woliborskiej. Ostatni odcinek pokonujemy poboczem drogi  wojewódzkiej 384. Od przełęczy szlak sukcesywnie pnie się w górę. Przechodzimy Wigancicką Polanę, przy której stoi niewielka drewniana wiata. Trasa teraz stromo wspina się na Popielaka (860 m), następnie schodzi do Bielawskiej Polanki. Na polance jest węzeł szlaków i wiata turystyczna. My wraz z czerwonymi i żółtymi znakami maszerujemy ku Kalenicy.  Pogoda zrobiła swoje i na szlaku pojawia się coraz więcej ludzi. Prawie 100 m przewyższenia pokonujemy pojedynczo lub  w małych grupkach. Przed wierzchołkiem tablica informuje nas, że wkraczamy do Rezerwatu Przyrody „Bukowa Kalenica”. Charakterystycznym elementem rezerwatu są karłowate buki, które rosną na skalnym podłożu. Na szczycie Kalenicy (964 m) od 1933 roku stoi stalowa wieża widokowa, która od dawna już domaga się renowacji. Oprócz wieży jest tu szałas, ławy i palenisko. Niestety muszę to napisać ponieważ przykro jest na to patrzeć. „Turyści” wnoszą pełne butelki, puszki i inne smakołyki, a nie raczą znieść pustych opakowań. Upychają lub rzucają je pod przepełniony kosz. I tak siedzisz człowieku przy ognisku i masz przed sobą stertę porozrzucanych śmieci. Coś okropnego. Zbieramy drewno i rozpalamy ognisko.

Przyłączają się do nas inni piechurzy. Miło spędzamy czas, żartując i zjadając pieczone kiełbaski. Zdobywamy też wspomnianą wieżę. Po wejściu na górny taras widokowy (około 70 schodów) przed naszymi oczami roztacza się rozległa panorama.

W rozpoznaniu pasm czy poszczególnych szczytów pomagają zamontowane na barierkach tablice poglądowe. Jeżeli  przejrzystość powietrza pozwoli to można podziwiać m in. Góry Sowie, Bielawskie, Wałbrzyskie, Masyw Ślęży, Śnieżnika. Położone w dolinie Bielawę, czy Pieszyce. Po około godzinie „leniuchowania” wyruszamy w dalszą drogę z GSS em. Mijamy dwie grupy gnejsowych skał, Dzikie Skałki i Słoneczne Skałki. Dawniej były to dobre punkty widokowe, jednak teraz są zarośnięte drzewami. Niepostrzeżenie przechodzimy przez wierzchołek Słonecznej (949 m) i stromą kamienistą ścieżką schodzimy do Zimnej Polanki. Tu również przygotowane jest miejsce do odpoczynku (drewniana wiata). Spragnieni zimnego chmielowego płynu (o którym była mowa przy ognisku), bo promienie słońca od początku wycieczki mocno grzeją przebijając się przez dorodne buki wzmogły nasze  pragnienie. Podążamy trawersując zbocza Rymarza (913 m). Na zalesiony szczyt góry prowadzi znakowana ścieżka. Na zboczu znajduje się stok narciarski „Rymarz”. Szlak przechodzi obok niego. Jest stąd widok na Wielką Sowę z widoczną na niej wieżą widokową.

Dalej czerwonymi paskami schodzimy ostro w dół do schroniska Zygmuntówka. Na północno-zachodnim zboczu Rymarza, powyżej dolnej stacji wyciągu narciarskiego (740 m) usytuowane jest schronisko górskie Zygmuntówka powstałe w 1926 roku.

Budynek o murowano-drewnianej konstrukcji jest jednym z nielicznych schronisk przedwojennych, które ocalało i nadal funkcjonuje w okolicy Przełęczy Jugowskiej. Mieliśmy przyjemność z Dorotką kilka razy nocować w tym obiekcie kiedy zarządzali nim poprzedni najemcy. I mimo pewnych niedoskonałości mamy miłe wspomnienia. Słyszałem różne opinie na temat nowych właścicieli, że po mimo remontu (m in. okna plastikowe, wyburzenie kominka itd.) schronisko zatraciło swój klimat. Na pewno coś tam jest na rzeczy, jednak piwo mają dobre. Regionalne piwo z Gór Sowich o dobrym smaku, zimne – miód na spragnione usta zwłaszcza w taką pogodę.

 

Poświadczyć mogą to dziewczyny, które wypiły po dwa duże kufle. Siadamy na tarasie i jak pisałem wcześniej delektujemy się chmielowym napojem. Trafiliśmy na mini koncert dwójki artystów, którzy przyjemnie grali i śpiewali.

Po odpoczynku trochę rozleniwieni wychodzimy na ostatni etap dzisiejszej wyprawy.

Podchodzimy na Przełęcz Jugowską (805 m), rozległe siodło, gdzie krzyżują się szlaki m in. na Wielką Sowę, czy Kalenicę. Nasza grupka podąża leśnym duktem na kolejną Przełęcz zwaną Trzy Buki. Jest to górska przełęcz, która stanowi głębokie obniżenie stromych zboczy.

Nazwę swą zawdzięcza od rosnących wcześniej w tym miejscu trzech okazałych buków, z których zostało dwa. Stoi tu schron turystyczny, są ławy i miejsce na ognisko. Po krótkim odpoczynku maszerujemy leśną ścieżką, poza szlakiem do samochodów. I tak jak już przystało na koniec naszych spotkań wspólnie jedziemy na ciacho. Nie mogliśmy w Bielawie znaleźć cukierni, ale wyczailiśmy dobrą lodziarnie, lody jak dawniej o różnych smakach.

Polecam, naprawdę bardzo dobre. Artur poprosił o drugą porcję, bo jak się okazało to prawdziwy łasuch na lody. Kończymy naszą wycieczkę i rozjeżdżamy się do domów. Ślicznie dziękujemy za miłe towarzystwo i, że mogliśmy się znowu spotkać. Przeszliśmy ponad 30 km. Do zobaczenia we wrześniu na zaplanowanej już wycieczce.