Korona Kaczawska – Grzbiet Wschodni – 24.10.2021 2


W Grzbiecie Wschodnim Gór Kaczawskich w pobliżu wsi Mysłów

odnajdujemy kolejny szczyt do naszej korony. Doskonale widoczny z daleka, wyraźnie wyodrębniony, porośnięty lasem masyw Lubrzy niejednokrotnie przyciągał nasz wzrok, kiedy przemierzaliśmy drogę nr 3.

Jednak nigdy nie było czasu, żeby go zdobyć. I dzięki Koronie Kaczawskiej wreszcie podreptamy po ścieżkach Lubrzy. Razem z Niedźwiedzimi Skałkami, Skibą i Lisianką  tworzy ona grzbiet górski, który na swoich zboczach kryje kilka skał powulkanicznych. Zostawiamy samochód na zatoczce drogi krajowej nr 3, nieopodal żółtego szlaku. Idziemy łąką w stronę starego wiatraku umiejscowionego na niewielkim wzniesieniu.

Pozostałości holenderskiego wiatraka są charakterystycznym elementem krajobrazu rozległej łąki.

Takich budowli na Dolnym Śląsku zachowało się, w różnym stanie około 20.

 Zbudowany z wapieni krystalicznych, które pochodziły z pobliskiego kamieniołomu dają okrągłym ruinom niezwykłego uroku.

Prawdopodobnie wybudowany w XIX wieku czynny był jeszcze wiele lat po wojnie. W jego pobliżu prowadzą żółte paski, które wiodą południowo-zachodnim zboczem Lubrzy z Mysłowa do Płoniny. Kierowani GPS’em dochodzimy do granicy lasu i dalej przedzierając się między krzakami i drzewami stajemy przed prezentującą się okazale skałą wyrastającej z dość stromego stoku.

Od zachodniej strony wysokość ściany sięga kilkanaście metrów. Lubrzańska Ambona jest najwyżej położoną skalną wychodnią na zboczach Lubrzy.

Zamontowano na ścianie klamry i stopnie ułatwiające wejście na nią.

Warto wdrapać się na płaski szczyt Diabelskiej Ambony i tak też jest przedstawiana. Oferuje ona piękną panoramę m. in. na pobliskie Góry Ołowiane i Kaczawskie.

Po nacieszeniu oczu widokami podążamy wznoszącą się ścieżką na kulminację Lubrzy ( niem. Waldberg ) – 666 m. O tym, że jesteśmy na szczycie informuje żółta tabliczka przymocowana do drzewa.

Robimy kilka fotek i maszerujemy leśnymi drogami do żółtych pasków, gdzie spotykamy kolejną skałę. Nieduża, częściowo porośnięta mchem, ukryta w krzakach, łatwo można ją minąć w opisach zwana Czerwoną Skałą.

Około 400 m dalej wznosi się wysoki na kilkanaście metrów Diablak.

Otoczony drzewami i krzakami, co  nie daje możliwość obejścia go, przynajmniej nie o tej porze roku. Ostatnie bastiony skalne, do których dochodzimy są poza szlakiem. Kiedyś jednak musiały tędy prowadzić żółte znaki ponieważ na drzewach,  czy skałach można odnaleźć pozostałości po nich. Wracamy do Karczmiska, taką to nazwę noszą dwie sąsiadujące ze sobą wychodnie skalne połączone płytkim siodłem.

Masyw południowy jest większy i przyjmuje wydłużoną formę zakończoną grzbietem.

Można bez problemu na niego wejść i podziwiać niczym nie ograniczone widoki m. in. na pobliski masyw Lubrzy,

Miłek,

charakterystyczny Połom

oraz dolinę Kaczawy.

Doskonale widoczne są też Góry Ołowiane. Natomiast skała  północna ma kształt kopulasty

ze szpiczastym szczytem, stanowiącym również doskonały punkt widokowy. Szkoda, że Karczmisko nie jest zagospodarowane turystycznie. Brakuje tu tablicy informacyjnej, wiaty, czy ławek. Chociaż wydeptane ścieżki i nieduże palenisko pozwalają sądzić, że jednak ktoś tędy chadza.

Ogólnie wszystkie skałki są obite z wytyczonymi drogami wspinaczkowymi. Opuszczamy Karczmisko, odnajdujemy stary żółty szlak i wracamy do samochodu.

Jedziemy do Wojcieszowa zdobywać kolejne szczyty kaczawskich gór. Wojcieszów (niem. Kauffung) położony jest nad rzeką Kaczawą między zielonymi wzgórzami – Połomem, Miłkiem, Trzcińcem i Młyńcem. Jest stosunkowo młodym miastem ponieważ prawa miejskie otrzymał w latach 70 tych ubiegłego wieku. Historia osady, wsi następnie miasta jest długa, sięga XIII w. Chociaż ślady pierwszych mieszkańców pochodzą już z paleolitu. Świadczą o tym m in. znalezione w jaskiniach Miłka i Połomu narzędzia, czy kości niedźwiedzia jaskiniowego. Na przestrzeni wieków Wojcieszów znajdował się pod panowaniem Piastów Śląskich, Czechów, Habsburgów. Na wskutek wojen śląskich (1742 r.) włączony został do Królestwa Prus. Po II wojnie św. znalazł się na terenach Polski. Od lat jego rozwój związany był z eksploatacją wapieni krystalicznych, zwanych „marmurami wojcieszowskimi”. O dawnej zamożności miejscowości mogą świadczyć pałace jakie tu się znajdują, a jest ich kilka.

Będąc w Wojcieszowie szczerze polecamy wybrać się na wycieczkę po nieczynnych kamieniołomach,

w których wydobywano wapienie krystaliczne. Ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna „Gruszka” obejmuje 3 trasy i  prowadzi przez ciekawe atrakcje przyrodnicze i historyczne. My tymczasem wracamy do naszej wycieczki. Co prawda w planach mieliśmy zdobyć trzy wzgórza, jednak nie przewidziane zdarzenie spowodowało że skończyliśmy na mniejszej pętelce. Wspomnę o tym później. Na trasę wychodzimy z parkingu przy drodze nr 328 i wspomnianą już ścieżką ” Gruszka” podążamy najpierw wzdłuż Kaczawy,

następnie podchodzimy do granicy lasu. Dalej dobrze oznakowaną dróżką osiągamy niewielką polankę, na której stoi szubienica.

Usytuowana w lesie na wschód od miasta w siodle, pomiędzy Trzcińcem a Polanką jest najlepiej zachowanym tego typu obiektem na Dolnym Śląsku. Okres pochodzenia jej, jak podaje tablica informacyjna to XIV-XV w. Wybudowana jest z miejscowych głazów, w formie cylindrycznej wieży o grubych ścianach. Na koronie znajdują się cztery kamienne filary, na których opierały się drewniane belki do przywiązywania pętli. Przekaz głosi, że jej obecność związana była z istnieniem w Wojcieszowie szkoły katów. Mroczne, aczkolwiek ciekawe miejsce. Idziemy dalej drogą w górę i przez Polankę dochodzimy do sztolni. Na północnym stoku Chmielarza znajduje się wejściowy otwór do sztolni.

Była ona obiektem poszukiwawczym m. in. uranu, arsenu, czy kwarcytów. Długość chodników sztolni wynosi około 400 m.

Podążamy dalej za czerwonymi paskami do wzgórza o nazwie Dłużek. Dłużek (niem. Repprichts-Berg) – 592 m zwany też Dłużcem, leży w północnej części Grzbietu Wschodniego Gór Kaczawskich. Zbudowany jest ze skał pochodzenia wulkanicznego. Wzniesienie zawsze było dobrym punktem widokowym. Ostatni raz byliśmy tu 4 lata temu. I miłym dla nas zaskoczeniem jest, że na szczycie wybudowano wieżę widokową.

Kulminację oprócz budowli zajmują  zamontowane tablice z panoramami i ich opisami, oraz stół z ławami.

Tym sposobem Dłużek stał się atrakcyjnym miejscem dla turystów.  Podziwiamy panoramę z wieży,

na pierwszym planie jawi się Chmielarz i Żelaźniak, masyw Miłka, nieco dalej Połom oraz Góry Ołowiane. W dalszej perspektywie ukazuje się Okole i charakterystyczna „sylwetka” Ostrzycy. Uzupełniamy płyny i wędrujemy przez Rogacza na Żeleźniaka. Tworzy od rozległy masyw w północnej części Grzbietu Wschodniego Gór Kaczawskich.

Niebieskie znaki prowadzą leśnymi duktami pod szczyt wzgórza.

Część trasy pokonujemy „Ścieżką za ostatnim płotem”, która okrąża Żeleźniaka od północy i prowadzi do Radzimowic. Tak na marginesie ciekawa nazwa ścieżki. Na kulminację nie wiedzie szlak, ale GPS doprowadza nas  bezbłędnie na szczyt. Oznaczony on jest żółtą tabliczką przymocowaną do drzewa.

Mała polanka otoczona drzewostanem i kilka pniaków,

na których można przysiąść, to cały Żelaźniak ( niem. Eisen Koppe) – 664 m. Dokumentujemy nasz pobyt na górze i wracamy do ścieżki, mapa pokazuje, że nieopodal znajduje się punkt widokowy.

Idziemy, ale żeby to było jakieś spektakularne miejsce , raczej nie. Staję na pniaku i pstrykam fotki m. in. na  Marcińca, Rogacza, Chmielarza.

No i tu stało się nieszczęście, a mianowicie Dorotce odkleiła się część podeszwy od buta. Po dokonaniu „zabiegu”, przewiązaniu buta sznurówką postanowiliśmy skrócić wycieczkę opuszczając Miłka. Wracamy do Wojcieszowa lasem, łąką i drogą. Zamykamy następną pętelkę.

cdn …

 


2 komentarzy do “Korona Kaczawska – Grzbiet Wschodni – 24.10.2021

  • Artur Szymanowski

    To wejście na skałę na zboczach Lubrzy bardzo oryginalne. Nie znałem tego miejsca, ale już zapisałem na liście do odwiedzenia. Na pewno warto zobaczyć chociażby dla tych klamer prowadzących do góry.

    • Piotrek Autor wpisu

      Mam bardzo często się wydaje, że w Sudetach widzieliśmy wszystko, nic bardziej mylnego. Za każdym razem jak coś odwiedzamy to zauważamy nowe rzeczy. Często widoki zmieniają się po pięciu czy dziesięciu latach nie bytności w danym rejonie.

Możliwość komentowania została wyłączona.