Na wielkanocny wyjazd zarezerwowaliśmy nocleg w agroturystyce w Jodłowej. Jodłowa jest to stara, górska wieś położona nad potokiem Jodłówka u zachodniego podnóża Masywu Śnieżnika. Po zakwaterowaniu w piątek po południu wychodzimy z naszymi przyjaciółmi Lidą, Mariuszem i Szymonem na spacer. Wycieczkę rozpoczynamy spod naszej kwatery. Idziemy asfaltem do Kamiennego Grabu (parking), gdzie wchodzimy na czerwony szlak.
Podążamy do wiaty Pod Trójmorskim Wierchem
spod, której na szczyt Trójmorskiego jest już tylko 40 minut drogi. My natomiast wiedząc, że jutro zdobędziemy górę zawracamy i leśną ścieżką schodzimy do źródeł Nysy Kłodzkiej.
Kilkadziesiąt metrów od głównego szlaku znajduje się dość urokliwe miejsce. Źródło rzeki, która zasila Odrę, płynąc ku Morzu Bałtyckiemu wypływa spod potężnego drzewa.
Znajduje się też tu ławeczka, tablica informacyjna i drewniak powieszony na drzewie z „uśmiechniętym”, żółtym kubeczkiem.
Trudno sobie wyobrazić, że ten niewielki potoczek zalał ulice i zabudowania Kłodzka w czasie powodzi w 1997 r.
Po zrobieniu kilku fotek podążamy żółtym szlakiem do wsi. Dalej obok kościoła
asfaltem do „domu”. Kilkunastu kilometrowa pętelka na rozruszanie została zamknięta.
W kolejnym dniu przyjeżdżają Ewa, Agnieszka i Marek. Na podbój Trójmorskiego Wierchu wychodzimy również spod kwatery. Maszerujemy asfaltem do wspomnianego wcześniej Kamiennego Grabu, gdzie pod lasem usytuowany jest parking i drogowskaz szlaków. Po drugiej stronie znajduje się Ostoja, znana nam z letniego zjazdu (2015 r) . Niestety stoi opuszczona, jest nie czynna.
Kroczymy niebieskim szlakiem,
który zakosami wznosi się trawersując zbocza Trójmorskiego Wierchu i Puchacza do rozdroża zw. Czarnym Rowem.
Zimowa sceneria miło nas zaskoczyła.
Nie spodziewaliśmy się aż tyle śniegu, czy to na pewno święta wielkanocne można by było zadać pytanie.
Przechodzimy tu na żółte znaki, jutro pójdziemy za niebieskimi w przeciwną stronę. Po chwili przeznaczonej na fotki nasze kroki kierujemy ku Przełęczy Puchacza.
Na śródleśnej, górskiej, granicznej przełęczy położonej na wysokości 1108 m znajduje się polanka z wiatą turystyczną i szakowskazy. Tu dziewczyny za pozowały do sesji zdjęciowej.
Po krótkim odpoczynku rozpoczynamy podejście na wspomniany już wcześniej Trójmorski Wierch (1145 m).
Trasa teraz staje się bardziej ciekawa, ponieważ z przerzedzonego lasu otwierają się widoki m in. na Mały Śnieżnik
czy grzbiet Suszyny
po Czeskiej stronie.
Po białym puchu podchodzimy na spłaszczony wierzchołek, który zdobi drewniana wieża
i gołoborza zalegające na skraju szczytu- dobre miejsce widokowe na Puchacz, Małego Śnieżnika i Góry Bystrzyckie.
Wieża od jakiegoś czasu jest nie czynna z powodu uszkodzenia jednego filaru.
Ze względu na dość mocny wiatr postanawiamy, że zaplanowane ognisko rozpalimy poniżej kulminacji, nieopodal wiaty (byliśmy tam wczoraj) przy granicy polsko-czeskiej. Schodzimy więc zielonymi znakami, które wiodą pośród głazowisk do Przełęczy Jodłowskiej – 935 m. Rozpalamy ognisko,
pieczemy kiełbaski, które z przyjemnością później zjadamy.
Ostatni etap wycieczki pokonujemy płaską leśną drogą – czerwone paski. Wieczorem przy wspólnej kolacji rozmów nie było końca.
Niedziela powitała nas ładną pogodą. Po wielkanocnym śniadaniu wyruszamy na Śnieżnik.
I tak jak wczoraj podążamy do rozdroża zw. Czarnym Rowem. Trasę kontynuujemy tym razem niebieskimi znakami. I tak jak poprzedniego dnia wydawało by się, że szlak pokonujemy zimą.
Skrzypiący śnieg pod nogami, zaśnieżone choinki
i świecące słońce dodaje uroku wycieczce.
W miarę zbliżania się do schroniska pojawiają się widoki m in. na Śnieżnik i masyw Czarnej Góry.
Budynek schroniska
został wybudowany na Hali pod Śnieżnikiem w r. 1871 dla poprawy infrastruktury turystycznej i służy on turystom do dziś.
Zachodzimy do niego aby uzupełnić płyny. Zdawaliśmy sobie sprawę, że może być trochę ludzi, ale aż tyle ! to nie.Widać, że naród aktywnie spędza święta. Po odpoczynku podchodzimy
na rozległy szczyt Śnieżnika (1426 m), na którym od niedawna stoi metalowa wieża.
Budowla nie jest jeszcze ukończona. Moim osobistym zdaniem nie oddaje ona ducha wieży, która zdobiła kulminację do lat 70 tych.
Szkoda, że nie wybudowano repliki starej wieży.
Po obejrzeniu nowego cacka schodzimy czerwonymi
znakami do Przełęczy Puchacza
i dalej do Jodłowej. Kolejny wieczór upłynął nam na miłej konwersacji. Podziwiamy zachód słońca z Kamiennego Garbu.
W ostatni dzień naszego spotkania jedziemy do Międzygórza. Urokliwa wieś położona jest w dolinie potoku Wilczki i Bogoryi u podnóża Śnieżnika. Charakterystyczne zabudowania Międzygórza
(dawny kurort niemiecki) to drewniane i kamienno – drewniane domy w stylu tyrolskim z rzeźbami, krużgankami, zdobionymi balustradami i balkonami.
Podążamy do Wodospadu Wilczki, który jest jedną z atrakcji miejscowości.
Wodospad to potok Wilczka, który spada z 22 m do kotła i płynie dalej wąskim wąwozem.
Dla turystów ponad wodospadem został przerzucony stalowy mostek, który pamięta czasy księżnej Marianny Orańskiej,
która upodobała sobie malowniczo położoną wieś. Wodospad można podziwiać z kilku tarasów widokowych,
do których zostały wytyczone ścieżki spacerowe.
My po krótkiej wycieczce spoczęliśmy na ławach jednej z kawiarenek popijając zamówioną kawę. Na ciasto nie było już miejsca po sutym śniadaniu. Wracając do domu zajechaliśmy do dawno nie odwiedzanego Bożkowa, gdzie stoi okazały pałac. Swego czasu interesował się nim nawet książę Karol, następca tronu Wielkiej Brytanii.
Chcieliśmy zobaczyć czy coś się zmieniło na przestrzeni lat, może jakiś remont budowli ruszył. Niestety nic specjalnego z rezydencją się nie dzieje.
Pałac i przylegający do niego park został ogrodzony. Dowiedzieliśmy się tylko, że stał się własnością prywatną.
Dziękujemy wszystkim za miło spędzony czas.