Pierwszego maja wyruszamy z Robsonem i jego paczką (Tomek, Robson, Natalia, Artur, Ola, Wojtek, Monika, Asia i my)
ze Złotoryi na wycieczkę szlakiem Krawędziowym zw. też Brzeżnym (czerwony), który wiedzie z Złotoryi do Bolkowa (lub odwrotnie). Prowadzi on krawędzią Sudetów związaną z uskokiem brzeżnym, m. in partiami Pogórza Złotoryjskiego, przecina Rów Świerzawy oraz Pogórze Wojcieszowskie. Na dzisiejszym odcinku znajdą się trzy szczyty do naszej korony. Złotoryja (niem. Goldberg) jest miastem położonym na rzeką Kaczawą, na granicy Pogórza Kaczawskiego i Wysoczyzny Chojnowskiej.
Prawa miejskie otrzymała w 1211 r z nadania Henryka Brodatego na prawie magdeburskim, co pod względem prawnym czyni ją najstarszym Polskim miastem.
W średniowieczu była znaczącym ośrodkiem wydobycia złota. Z czasem rozwinął się też tu przemysł włókienniczy i papierniczy. W okolicznych miejscowościach wydobywano miedź i bazalt (do połowy XX w). Ciekawa historia, zabytki oraz położenie miasta przyciąga wielu turystów.
My zostawiamy dwa samochody nieopodal rynku ( jeden został we wsi Chełmiec) i maszerujemy ulicami miasta, polną drogą
w kierunku Leszczyny.
Kilka kilometrów na południowy-wschód od Złotoryi znajduje się wieś Leszczyna (nie. Haase). Otoczona lasami Parku Krajobrazowego Chełmy kultywuje wielowiekowe tradycje górnicze i hutnicze,
co obrazuje Skansen i ścieżka edukacyjna „Synklina Leszczyny”.
Działa tu wspomniany Skansen Górniczo-Hutniczy,
którego ważnym elementem są dwa bliźniacze piece wapiennicze
wzniesione w 1872 r, a ścieżka pokazuje walory historyczne,
przyrodnicze i geologiczne terenu.
Pozostałości po eksploatacji m in minerałów przez dawnych mieszkańców widać po dziś dzień.
Zachodzimy do restauracji znajdującej się w skansenie na zasłużone zimne piwo.
Następnie za zielonymi paskami podążamy do miejsca tzw Widok skąd na horyzoncie widzimy kulminację Rosochy,
nasz kolejny szczyt do zdobycia. Teraz jednak skupiamy się na odnalezieniu Dużego Młynika, na który niestety nie prowadzi szlak. Pomocny jak zawsze w takich momentach staje się GPS. Szczyt nie wyróżnia się z otoczenia, dobrze że przynajmniej oznaczony jest żółtą tabliczką.
Dokumentujemy nasz pobyt na Młyniku i schodzimy do wspomnianego już Widoku. Dalej wzdłuż tablic informacyjnych,
które wytyczają szlak schodzimy do wsi. Kontynuujemy wycieczkę za czerwonymi paskami. Idziemy w stronę wspomnianej Rosochy.
W północno-zachodniej części Wzgórz Złotoryjskich wznosi się powulkaniczne wzniesienie w kształcie rozległego kopca z wyraźnie podkreślonym stożkowym wierzchołkiem w części szczytowej. Szlak Brzeżny trawersuje południowe zbocza góry dlatego zbaczamy z trasy i podchodzimy na szczyt. Zajmuje go polana na, której stoją ławy, stoły i Chata Marianówka (do wynajęcia).
Za dawnych czasów Rosocha ( niem. Willmannsdorfer Hoch-Berg) – 464 m. stanowiła doskonały punkt widokowy z pełną panoramą, a szczyt zdobiło największe schronisko turystyczne na terenie Pogórza Kaczawskiego.
Na dachu murowanego budynku umiejscowiony był taras widokowy. Obiekt został zniszczony po 1945 r, można jeszcze odnaleźć fundamenty budowli.
Obecnie zbocza wzgórza zajmują górskie łąki, nieużytki i las, który skrywa ruiny po dawnych piecach wapiennych i wyrobiska po kamieniołomach wapienia (zachodni stok) i wyrobisko górnicze „Sztolnia Wilcza” (wschodni stok). Po odpoczynku i pamiątkowych fotografiach (kulminacja jest oznaczona dwojako, żółta tabliczka leży pod drzewem, do którego przymocowana jest kartka z nazwą i wysokością)
maszerujemy do Stanisławowa. Po około 300 m, poniżej szczytu Rosochy na wschodnim zboczu góry stoi budynek po radiostacji Rudiger z okresu II wojny światowej.
Stan poniemieckiej konstrukcji jak widać na zdjęciach jest w opłakanym stanie. Jego „zwiedzanie” jest niebezpieczne.
Spod radiostacji rozpościera się rozległy widok
na okolicę, od Złotoryi po Legnicę.
W Stanisławowie na niewielkim odcinku mijamy trzy pomniki.
i przy końcu wsi przechodzimy przez strumień na drugą stronę drogi.
Czerwone znaki prowadzą leśnym duktem
do Bogaczowa. Bogaczów powstał jako osada drwali już w XV w. Nigdy nie rozwinął się, zachowując swój charakter do dziś. Znajduje się tu kilka posesji, które nadal związane są z lasem (m. in leśniczówka, czy domy służby leśnej). Nieopodal szlaku na śródleśnej łące, przy potoku Błotnicy przygotowane jest duże pole biwakowe, na które zachodzimy, znajduje się też parking. Przysiadamy przy wolnym palenisku i rozpalamy ogień.
Z wielkim apetytem zjadamy kiełbaski i ruszamy na ostatni odcinek naszej wycieczki. Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do rozdroża pod Górzcem. Górzec (niem. Hessberg) – 445 m jest to wzgórze pochodzenia wulkanicznego położone na północno-wschodniej krawędzi Pogórza Złotoryjskiego. I tak jak poprzednie wzniesienia z dzisiejszej wycieczki leży na obszarze Parku Krajobrazowego Chełmy. Podchodzimy ścieżką, następnie ostatnie metry podejścia na spłaszczenie szczytowe pokonujemy kamiennymi schodami.
Szczyt góry tworzy twardziel bazaltowy. Zajmują go kapliczki stacyjne,
główna kapliczka
oraz ławki. Widoczna jest też wychodnia bazaltu z wyraźną oddzielnością słupową.
Stare zapiski podają, że Górzec pierwotnie był miejscem kultu pogańskiego, a w XIII w posadowiono tu niewielki zameczek na polecenie księcia Henryka Brodatego. Historia wspomina też Cystersów z Lubiąża, którzy byli właścicielami lasu jak i wzniesienia. Na ruinach zameczku w XVII w. wznieśli kaplicę pielgrzymkową,
a w 1740 r z Męcinki poprowadzili na szczyt Drogę Kalwaryjną składającą się z 14 kapliczek. Wykute były one w piaskowcu z niemieckimi napisami wyrytymi pismem gotyckim i wymalowanymi na blasze obrazami. Obecny kształt Droga Krzyżowa zawdzięcza przebudowie z II połowy XIX w. i renowacjom w późniejszych latach.
Skradzione obrazy zastąpiono malowidłami. Dawniej wzgórze było doskonałym punktem widokowym co spowodowało, że na przełomie XIX i XX w. pod szczytem Towarzystwo Karkonoskie wybudowało schronisko turystyczne. Obiekt po II wojnie światowej przestał istnieć. Dzisiejszy Górzec utracił swoje (są prześwity między drzewami) walory widokowe przez porastający go las. Pstrykamy fotki i schodzimy do krzyżówki szlaków, dalej trzymamy się czerwonych oznaczeń, które doprowadzają nas do wsi Chełmiec.
Kończymy naszą wycieczkę, która liczyła sobie ponad 30 km.
Drugą część szlaku krawędziowego skończymy na następnej wycieczce.