Kolejny dzień pobytu w Niżnych Tatrach powitał nas ładną pogodą. Będąc na Chopoku naszą uwagę przyciągnęło pasmo górskie na, którego szczycie zauważyliśmy jakieś budowle. Nasze spostrzeżenia przerzuciliśmy na mapę i okazało się, prowadzi tam szlak. Po śniadaniu jedziemy na płatny parking umiejscowiony pod jaskinią Wolności (850 m). W górnej części Demanowska dolina rozdzielona jest charakterystycznym grzbietem zbiegającym w kierunku północnym z Chopoka przez Lukovą, przełęcz Biela Pūť i Ostredok. Dzisiaj będziemy wędrować owym grzbietem. Po załatwieniu formalności parkingowych rozpoczynamy naszą pętelkę. Odnajdujemy żółte znaki przy przystanku autobusowym, nieopodal parkingu. Początkowo idziemy szosą delikatnie pod górę. Po chwili odbijamy w prawo, wchodzimy w las.
Ścieżka prowadzi nas zakosami dobrze oznakowanym szlakiem,
co jakiś czas mijamy
różne formacje skalne.
Mamy też prześwity m in na Siną
Przechodzimy przez najwyższy punkt wspomnianego grzbietu Stodůlky (1213 m). W oddali majaczą Bór i Havrany.
Z niewielkiej polanki spoglądamy na Repiska, dolinę Radovą i Siną.
Następnie obniżamy się delikatnie.
Pod szczytem usytuowany jest symboliczny cmentarz ofiar Niżnych Tatr.
Historia tego miejsca mówi, że w 1954 r umieszczono tu pamiątkową płytę. Z czasem na kopcu ustawiono współczesną rzeźbę, symbolizującą żal matki po stracie dziecka. Pod pietą znajduje się kilkanaście imiennych tablic. Nieopodal stoi drewniany krzyż.
Całość uzupełnia mała kaplica,
w której umieszczono ponad 140 tabliczek z nazwiskami ofiar gór.
Porozstawiane ławki dają możliwość kontemplacji. Cmentarz, obok znaczenia kulturowego, stanowi też atrakcję turystyczną co właśnie obserwujemy. To wyjątkowe miejsce jest chętnie odwiedzane przez turystów. Po chwili zadumy podążamy dalej za żółtymi paskami. Po wyjściu z lasu
otwierają się widoki na okolicę.
Doskonale widzimy naszą wczorajszą trasę na Chopoka.
Droga wiedzie odkrytym grzbietem
i po kilku minutach osiągamy oznaczony znakiem turystycznym Ostredok (1167 m).
Szczyt zdobi monumentalny pomnik powstania narodowego, upamiętniający śmierć Jana Šverma (bohatera narodu słowackiego) z wykutymi w kamieniu scenami walk.
Kulminacja jest doskonałym punktem widokowym na okoliczne góry i doliny.
Dlatego aparaty poszły w ruch dokumentując rozległe panoramy górskich grzbietów.
Nacieszywszy oczy idziemy dalej grzbietem Ostredoka
Mijamy pomnik nieznanych wojowników
i małą kapliczkę św. Huberta.
Ostatnią atrakcją tego szlaku jest posadowiona na skraju grani drewniana wieża widokowa.
Po co?, skoro grzbiet oferuje niczym nie ograniczone widoki. Pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Wdrapujemy się na nią i ponownie spoglądamy na góry i doliny Niżnych Tatr.
Następnie schodzimy delikatnie wygodną ścieżką do przełęczy Biela Púť (1120 m)
skąd znaki prowadzą nas przez Jasną
w dolinę potoku Zadná Voda. Znajduje się tu wtopione w stary drzewostan, na wysokości 1113 m jezioro pochodzenia polodowcowego – Vrbické pleso.
Jest ono największym naturalnym zbiornikiem wodnym w Niżnych Tatrach. Zajmuje powierzchnię O,69 ha, jest długie na 115 m i szerokie na 62 m. Jego głębokość sięga 8 m.
Wypływa z niego Otupný potok (Otupnianka), uchodzący ok. 1,6 km poniżej Zadniej Wody. Od 1975 r jezioro jest pomnikiem przyrody. Brzegi akwenu zarasta roślinność wodna w których bytują m in. kaczki.
Wokół zbiornika poprowadzono ścieżkę turystyczną. Zachodnim brzegiem jeziora biegnie niebieski szlak z Doliny Demanowskiej na Chopoka.
My idziemy w odwrotną stronę. Droga delikatnie sprowadza nas w dół, wzdłuż wspomnianego potoku Otupianka.
Dolina otoczona jest po obu stronach górami. Po prawej towarzyszy nam skalna ściana Stodólek,
a z drugiej Havrany i Sina.
Mijamy położone w dolinie osiedle Repiska, w którym funkcjonują hotel, sporo pensjonatów i chatek do wynajęcia.
Dochodzimy do węzła szlaków przy wejściu do Demanowskiej doliny.
Stąd już asfaltem maszerujemy do parkingu. Pętelkę kończymy przy samochodzie. Wracając na kwaterę zajeżdżamy do jednej z przydrożnych knajpek na późny obiad. Dość wcześnie udajemy się na spoczynek, ponieważ jutro czeka nas poranna pobudka. Mamy zamiar zdobyć najwyższy szczyt Niżnych Tatr.
Następnego dnia wstajemy wcześnie rano i po szybkim śniadaniu jedziemy do Lúćky (930 m), która jest częścią kompleksu Jasna. Umiejscowiona w środkowej części Demanowskiej doliny jest miejscem startowym m in. na Ďiumbera.
Oprócz hotelowej infrastruktury znajduje się tu duży parking (niestety zamknięty z powodu budowlanych prac), rozdroże szlaków turystycznych,
przystanek autobusowy i dolna stacja jednego z wyciągów narciarskich. Cofamy się około kilometra do niewielkiego leśnego parkingu. Co prawda nie jest on oznaczony tablicą, jednak istnieje na mapie. Zostawiamy samochód i wychodzimy w trasę.
Maszerujemy do Lúćky, następnie za zielonymi paskami pośród opadającej mgły do rozdroża.
Po opuszczeniu leśnego duktu pojawiają się widoki na góry.
Przy szlakowskazie pod Krćahovom (1060 m) zmieniamy znaki na czerwone.
Wybraliśmy dłuższą trasę, ze względu na przebieg szlaku (bardziej widokowy) i żeby zrobić kolejną pętelkę. W porannym słońcu, które oświetla szczyty gór prezentuje się m in. pasmo Ostredoka z dobrze widocznym pomnikiem i wieżą widokową
oraz Chopok, który będzie nam towarzyszył przez całą drogę.
Noga za nogą pniemy się coraz wyżej.
Praktycznie cały szlak jest widokowy,
daje wspaniały wgląd w otaczające nas szczyty.
Pod Sedlo Javorie podchodzimy po kamiennej ścieżce. Siodło wyznacza mała polanka z drogowskazem.
Tabliczka wskazuje nam kierunek za żółtymi paskami na Krupove Sedlo pod Dumbierem. To tylko półtorej godziny. Cieszymy się, że to już nie daleko. Jednak jak się okaże zanim tam dojdziemy do pokonania będziemy mieli jeszcze dwie spore hopki. Widzimy przed sobą górę, którą będziemy trawersować.
Wąską, zarośniętą jagodnikami ścieżką podchodzimy pod kopułę Tanečnica.
Od początku wycieczki zbieramy poranną rosę z traw i krzaków.
Nasze buty są już doszczętnie przemoknięte, a przed nami jeszcze kawał drogi. Staram się nie słuchać monologu Dorotki, że znowu wybrałem szlak mało uczęszczany, piękny, ale …. Ten mały dyskomfort rekompensuje nam cisza i bajeczne widoki,
tyle dobrego.
Po wyjściu na rozległą halę
doskonale widzimy cel naszej wyprawy.
Monumentalne ściany Ďumbiera robią wrażenie,
wyglądają groźnie.
Ale przed nami jeszcze wspomniane hopki.
Pokonujemy te ostatnie przeszkody wartkim krokiem. I dopiero na grzbiecie Kráľovy Stŏl widzimy piechurów, którzy „ciągną” ku górze Szeroką doliną (Široká dolina),
którą będziemy schodzić.
W wysokich górach widać już jak dużymi krokami idzie jesień.
Trawy przybierają kolor rudawy,
jakże charakterystyczny dla górskich łąk.
Przyjemny widok.
Jak się okazuje przy Krupowym siodle byliśmy o czasie.
Uzupełniamy płyny i włączamy się w kolejkę zdążającą po wielkich głazach trawersując stoki Ďumbera (czerwony szlak).
Po kilkunastu minutach stajemy na rozległym szczycie
zwieńczonym podwójnym krzyżem
i pylonem z żelbetonu.
Ďumbier (2043 m) oferuje piękną panoramę na łańcuchy górskie
z dominującym na zachodzie Chopokiem.
Masyw Ďumbiera zbudowany jest ze skał granitowych.
Od strony południowej łagodne zbocza pokryte są polami głazów granitowych,
a od północy ze szczytu opadają 500 metrowe strome ściany tworząc kotły polodowcowe.
Filary i źleby spadające do dolin robią niesamowite wrażenie.
Dokumentujemy nasz pobyt na najwyższym szczycie Niżnych Tatr zdjęciami.
Przez chwilę nad kulminacją zatrzymała się potężna chmura, mieliśmy obawę, że przyniesie nam deszcz. Ale po kilkunastu minutach nie było już po niej śladu. W promieniach słońca żegnamy Ďumbiera i schodzimy do Krupowego siodła
i dalej zielonymi paskami do Szerokiej doliny.
Ścieżka wiedzie zakosami,
niby szybko wytraca się wysokość, ale trzeba uważać na wszech obecne kamyki. Jeszcze muszę napisać, że obfituje w słodziutkie malinki co niestety bardzo spowalniało naszą drogę.
Nie byliśmy jedni, którzy skusili się na dobrodziejstwa natury. Jedni degustowali malinki, a inni jagody. Przy krzyżówce Záver Širokej Doliny (1416 m) szlak wchodzi w las.
Następnie szerokim, kamienistym duktem
dochodzimy do szlakowskazu Pod Krčahovom.
I tu praktycznie zamyka się pętelka. Wracamy porannym szlakiem do samochodu.
Niestety buty mamy cały czas mokre dlatego decydujemy się jechać prosto na kwaterę. Po drodze zajeżdżamy tylko do piekarni. Umęczeni, ale zadowoleni relaksujemy się na tarasie, zajadając się m in. cynamonowymi bułeczkami.
Były rewelacyjne, drogie bo sztuka kosztowała 3,5 euro, ale warto było. Dobrze, że wyjazd zbliżał się do końca bo z torbami byśmy poszli przez te bułeczki. Codziennie minimum po 2 sztuki, a zdarzało się i więcej. Po tych kilku dniach „łażenia” po Niżnych Tatrach odczuliśmy z Dorotką, że specyfiką tych szlaków są ich długości (oczywiście jak chce się robić pętelki) i długie mozolne zejścia, często okraszone kamieniami. Nasze kolana dostały dobrze w kość. Ale tak jak pisałem wcześniej nagrodą były widoki. W sobotę odpuszczamy sobie góry ze względu, że nasze długie buty nie wyschły. Krótkie z cienką podeszwą za bardzo się nie nadają do chodzenia po skałach czy kamieniach. Dlatego po śniadaniu jedziemy do Liptowskiego Mikułaszu (Liptovský Mikuláš).
Miasto otoczone jest górami.
Na północ znajdują się Góry Choczańskie i Tatry Zachodnie, a od południa Tatry Niżne. Jednym z najstarszych
zabytków miasta jest gotycki kościół św. Mikołaja z końca XIII w.
Niestety był zamknięty.
Na rynku
znajdują się m in. zabytkowe mieszczańskie domy, cukiernie,
restauracje
oraz współczesna,
ciekawa naszym zdaniem fontanna. Spotkać też można stary wyciąg narciarski.
Ciekawostką jest, że w Liptowskim Mikułaszu w 1713 r sąd skazał Juraja Janosika na śmierć. Znajduje się tu muzeum i izba tortur, w której podobno torturowano go. W tym samym roku stracono Janosika, przez powieszenie na haku za źebro. Pod koniec XVIII w na Słowacji okrzyknięto harnasia bohaterem narodowym. I wtedy powstały opowieści o chłopaku, który wraz ze swoją bandą rabował bogatych kupców. Do muzeum akurat przybyła wycieczka, postanowiliśmy, że zajdziemy tu później. Niestety wracaliśmy do samochodu innymi uliczkami i po prostu zapomnieliśmy o nim. Przyjemny spacer skończyliśmy smakując lody. Wracamy do Demanowskiej Doliny.
Przejeżdżając codziennie doliną naszym oczom rzuciły się charakterystyczne skały o jasnym kolorze. Zostawiamy samochód na parkingu i idziemy wzdłuż potoku,
który płynie nieopodal skalnych ścian.
Ciąg białych skał
pod którymi poprowadzono szlak
do jaskini Swoboda jest też miejscem gdzie wspinacze doskonalą swoje umiejętności.
Spacerek kończymy obiadem,
smażony ser jak zawsze dał rozkosz naszym podniebieniom.
Kończymy nasz pobyt w Niżnych Tatrach, które zauroczyły nas pięknymi widokami i niekończącymi się szlakami. Myślimy o przejściu całej grani Niżnych Tatr. Może uda znaleźć się kilku osobową „paczkę”, która chciała by powędrować z nami. W niedzielę na powrocie mieliśmy zajechać w Tatry Wysokie, powędrować na Koprowy Wierch. Niestety wstaliśmy za późno i wtedy już bez pospiechu kierowaliśmy się do Piwnicznej, gdzie zatrzymamy się na 3 dni. Cdn.