Kreta 01-02.09.2024


Po przeszło rocznej przerwie wracamy z Dorotką na Kretę. Tym razem będziemy penetrować środkową i wschodnią część wyspy. Największą z greckich wysp od północy oblewa Morze Kreteńskie, a od południa Libijskie. Nad Kreteńskim będziemy bazować, a nad Libijskie udamy się podczas wycieczki do podziurkowanego klifu, ale to opiszę później. Wspomnę tylko, że Kreta to wyspa o zróżnicowanym krajobrazie. Góry, jaskinie, wąwozy, żyzne równiny, urocze wsie schowane w górskich dolinach, zatopione w oliwnych gajach, monastyry, minojskie miasta, czy współczesne aglomeracje. Wyspę najlepiej jest zwiedzać wypożyczając samochód co też uczyniliśmy przylatując do Heraklionu. Po odebraniu auta wyruszamy na kreteńską przygodę.

Jedziemy  ponad 40 km do Bali, ciekawa nazwa, ale nie ma związku z Indonezyjską wyspą, jest to po prostu Bali-Kreta.

Miejscowość rozłożona nad trzema, niewielkimi zatoczkami, a jej naturalnym pięknem są otaczające ją klify i góry.

Leży na miejscu starożytnego Astale i portu Axus.

Dawna rybacka wioska z czasem przekształciła się w uroczy, nadmorski kurort. Wybrany przez nas apartament (stara willa) mieścił się na końcu  Bali.

Położony na wzgórzu, oferował widoki z obszernego tarasu na zatoki,

miasteczko i niewielki port,

a z drugiej strony na morze i góry.

Rodzinnym obiektem zarządza przesympatyczny starszy pan Dimitris, który bardzo interesował się naszymi wycieczkami.

Można powiedzieć, że mamy szczęście wybierając kwatery na Krecie. W ubiegłym roku, spaliśmy na płaskowyżu Omalos i tam również właścicielka hotelu brała czynny udział w naszym pobycie na wyspie. Często podpowiadała, co warto zobaczyć i jak dojechać do danego miejsca. Śmieliśmy się z Dorotką, że codziennie przy kolacji musieliśmy zdawać relację z każdego dnia. Będąc na Krecie warto wybrać małe hotele, pensjonaty bo wówczas ma się bezpośredni kontakt z Kreteńczykami, którzy są bardzo mili i usłużni. Co do samego apartamentu, to był wyposażony we wszystko czego dusza pragnie. Wystrój typowo Grecki, salon z aneksem kuchennym, sypialnia, łazienka i ogromny taras widokowy.

Po zakwaterowaniu wyruszamy na rekonesans Bali.

Następnego dnia po greckim śniadaniu jedziemy „naszym” samochodem do Matali.

Przed przylotem na Kretę sporządziliśmy luźną listę miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć. I jednym z nich jest słynny klif. Po drodze zahaczamy o Moni Arkadiou, który jest usytuowany na płaskowyżu na północno-zachodnich zboczach gór Ida, na wysokości 500 m n.p.m. Droga do klasztoru wije się między zielonymi wzgórzami i delikatnie pnie się w górę. Najsłynniejszy monastyr wyspy,

rozsławiony jest przez tragiczne wydarzenia z 8 listopada 1866 r.

Dramatyczna historia, która wydarzyła się podczas obrony klasztoru przed tureckim okupantem sprawiła, że Arkadi dla Kreteńczyków jest pomnikiem męczeństwa i walki o niepodległość.

Blisko tysiąc osób min. kobiety i dzieci, nie mogąc utrzymać pozycji zamknęli się w prochowni i wysadzili w powietrze.

Po dwóch dniach Turcy zdobyli świątynię. Okupacja Turków przyniosła rewolucję kreteńską. Zdobycie klasztoru przez Osmanów zamiast sukcesu paradoksalnie stało się początkiem końca panowania tureckiego na wyspie.

Sama data powstania klasztoru, nie jest dokładnie znana.

Zgodnie z podaniami ludowymi obiekt powstał w V wieku.

Historycy natomiast skłaniają się do wersji mówiącej, że został wzniesiony w XIV w. Założycielem Arkadi miał być mnich Arkadiusz, o czym mówią odnalezione dokumenty.

Monastyr rozkwitł za czasów panowania Wenecjan.

W sercu zespołu klasztornego umiejscowiony jest dwunawowy kościół o koronkowej fasadzie.

Świątynia zbudowana w 1587 r., uważana jest za jeden z najpiękniejszych weneckich zabytków na wyspie. Drewniany ikonostas pochodzi z XX w, ponieważ poprzedni został zniszczony w czasie walki z Turkami.

Kościół otaczają kamienne zabudowania z wysklepionymi krużgankami,

dawne cele otaczające z trzech stron dziedziniec.

Bilet wstępu kosztuje 3 euro. Zostawiamy za sobą majestatyczną budowlę

i kierujemy się

ku południu wyspy.

Nad morzem Libijskim, nad zatoką Messara umiejscowiona jest niewielka wioska, znana z pocztówkowego, podziurawionego klifu.

Matala ma fascynującą historię.

Uważa się, że wyżłobione w klifie jaskinie

w okresie rzymskim i chrześcijańskim były używane jako grobowce.

Według mitologii greckiej to na tutejszej plaży Zeus wypłynął na brzeg w przebraniu byka, niosąc Europę na grzbiecie. Jednak to najnowsza historia rozsławiła Matalę, a stało się to dzięki hipisom, którzy w latach 60 i 70 tych szukali dla siebie alternatywnego stylu życia.

Zaadaptowali wydrążone w klifie groty. Większość skalnych jaskiń

ma „pokoje”, okna, schody co wskazuje, że były używane jako pomieszczenia mieszkalne. Można też spotkać na ścianach malunki.

Zwiedzanie klifu kosztuje 2 euro.

Każdego roku w czerwcu, na plaży odbywa się trzydniowy festiwal – Matala Music Festival. Jednym zdaniem Matala to mały, malowniczy kurort z lazurową wodą, tawernami, sklepikami z pamiątkami i mnóstwem ludzi. Wypijamy w kawiarence mrożoną kawę i ruszamy w dalszą drogę. Zostały nam jeszcze do zwiedzenia dwa wykopaliska. Pierwszym jest Fajstos,

oddalone od Matali około 10 km. Drugie co do wielkości miasto minojskiej Krety wznosi się na wzgórzu,

co daje pogląd na rozległą dolinę Messara, oraz na góry Ida, z najwyższym szczytem Psiloritis.

Pod względem architektonicznym budowla przypomina swój odpowiednik w Knossos.

Wokół rozległego dziedzińca znajdują się liczne pomieszczenia.

Wiele z nich pełniło rolę magazynów,

gdzie trzymano dobra przeznaczone nie tylko do konsumpcji, ale głównie na handel.

Pałac otaczało miasto minojskie z wąskimi uliczkami i poprzylepianymi do siebie domostwami.

Po wejściu na tren pałacu naszym oczom ukazują się przede wszystkim ruiny drugiego pałacu posadowionego na pozostałościach pierwszego. Pierwszy wybudowany ok. 1900 r. p.n.e. uległ zniszczeniu w wyniku trzęsień ziemi 200 lat później.

Ruiny obu pałaców nakładają się na siebie.

Zwiedzając Fajstos uwagę zwracają monumentalne schody będące zachodnim wejściem do pałacu i duży centralny dziedziniec.

Uwagę przyciągają też pitosy – ogromne dzbany z gliny,

służące do przechowywania oliwy i innych dóbr,

za nimi zobaczyć można szczątki wcześniejszego pałacu.

Na terenie wykopalisk odnaleziono różne przedmioty o wyrafinowanych formach, które są eksponowane w muzeum archeologicznym w Iráklionie. Najsłynniejszym z owych artefaktów jest tajemniczy dysk z Fajstos. Tekstu z dysku nie udało się dotąd odczytać, biegnie on spiralnie od środka ku brzegowi.

Ciekawe miejsce, które warto odwiedzić będąc w okolicy.

Ostatnim przystankiem na dzisiejszej trasie jest Gortyna.

Spektakularne ruiny umiejscowione są między pagórkami na żyznym terenie porośniętym gajami oliwnymi doliny Mesaryjskiej. Obszar ten zamieszkany był już od 300 roku p.n.e., jednak dopiero upadek cywilizacji minojskiej wpłynął na rozwój miasta. Czasy świetności Gortyny przypadają na okres rzymski, kiedy to Rzymianie ustanawiają ją nową stolicą Krety.

Wówczas to, według badaczy miasto liczyło około 300 tysięcy mieszkańców, co świadczyło o wielkości metropolii. W I w. nauczał tu przyjaciel i uczeń św. Pawła – Tytus, który stał się patronem wyspy.

W 796 r miasto nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które zniszczyło większość budynków. Kres istnieniu Gortyny położył najazd Saracenów w 828 r, po którym już nigdy nie podniosła się z upadku.

Obecnie można zwiedzać uporządkowana część stanowiska.

Nad terenem wykopaliskowym dominują ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki Agios Titos z VI w.

Wokół rozrzucone są kolumny i kapitele.

Nieopodal widnieją resztki rzymskiego odeonu – teatru muzycznego.

To starożytne miasto najbardziej znane jest z „Wielkiej Inskrypcji”, najstarszego kodeksu prawnego, odkrytego w Europie. Kamienne płyty z wyrytymi prawami i obowiązkami mieszkańców miasta, pochodzące z V w. p.n.e.

Kodeks jak na owe czasy był niezwykle postępowy. Regulował m. i. n. sprawy cywilne i rodzinne – od małżeństw i rozwodów, przez kwestię wychowywania dzieci, aż do adopcji i praw dziedziczenia. Uwzględniono w nim też prawa kobiet, dzięki czemu wiemy, że miały one w Gortynie dużo lepszą pozycję niż w innych miastach – państwach. Zawierał też przepisy dotyczące własności, czy praw niewolników.

I tu mitologia grecka ma swoje podania. Mianowicie wspomina, że Gortynę upatrzył sobie m. i. n.  Zeus. Przywiódł tu fenicką księżniczkę Europę, gdzie w cieniu platana skonsumowali swój związek. Owocem ich miłości było trzech synów: Minos (władca Krety i Knossos), Radamantys (władca Fajstos) i Sarpedon (władca Malii). Były też inne harce, Demeter i Jazona, tyle mitologia.

Za ogrodzeniem

i po drugiej stronie szosy, znajduje się pozostała część wykopalisk, nie zorganizowana.

Budowle są w bardzo złym stanie,

bez opisów, porozrzucane w oliwkowym gaju.

Szkoda, bo Gortyna była na tyle dużym i interesującym miastem, że warto by było odkryć resztę jej zabytków. Obydwa stanowiska archeologiczne – Fajstos i Gortyna są biletowane. Koszt to 4 euro, parkingi są darmowe.

W obydwu miejscach znajdują się knajpki, gdzie można zjeść obiad i uzupełnić płyny. Wracamy do Bali. Po szybkim odświeżeniu idziemy na kolację odkrywając pobliskie tawerny.

cdn…