Trzeci dzień również wita nas ładną pogodą. Pakujemy plecaki i wyruszamy na „poszukiwanie” czerwonego szlaku. Schodzimy do wsi Zembrzyce.
Przechodzimy przez Skawę.
W Marcówce na krzyżówce, przy okazałej kapliczce z 1879 r. chwilę odpoczywamy.
Znaki prowadzą nas na długi zalesiony wał górski. Osiągamy Chełm, na którym stoi XVI wieczna figura św. Onufrego, patrona podróżnych,
dalej Chełm Wschodni kolejny szczyt tego pasma. Następnie malowniczymi łąkami schodzimy do Palczy. Ze wsi paski kierują nas na długi grzbiet Babicy widokowymi polanami obok zabudowań, by następnie wejść w las.
W napotkanym szałasie przygotowujemy sobie obiad.
Przed nami roztacza się widok na pasmo Koskowej Góry.
Po dłuższej „chwili” idziemy dalej grzbietem, by osiągnąć zalesiony szczyt Babicy. Kolejnym charakterystycznym miejscem jakie mijamy jest niewielka polanka na której są ławki i oczywiście kapliczka, tym razem św. Huberta.
A, że pora już nastała odpowiednia żeby rozejrzeć się za miejscem na biwakowanie, toteż skrupulatnie rozglądamy się za jakąś polanką. Po niedługim czasie znajdujemy na zboczu Trzebuńskiej Góry niewielką polankę przy fundamentach jakiejś budowli. Biwakujemy, rozstawiamy namiot, przygotowujemy kolację i po oszczędnej toalecie układamy się do snu.
I tak kończy się dzień trzeci. W nocy nasza sunia zrobiła nam pobudkę. Zaczęła warczeć, aha ktoś grasuje nieopodal namiotu. Do naszych uszu docierają odgłosy dzików i szczekanie psów. Zastanawia nas skąd te psy, nie przypominam sobie żeby na mapie były zaznaczone jakieś zabudowania. Chwila niepokoju, czekamy co będzie dalej. Sytuacja po kilku minutach uspakaja się. Nastaje błoga cisza, do czasu, gdy nad ranem (4 z minutami) budzi nas deszcz. Postanawiamy z Dorotką, że śpimy dopóki nie przestanie padać. Ku naszemu szczęściu deszczyk słabnie i po 6 rano nie ma po nim śladu.
Rano zjadamy delikatne śniadanko, bo przed nami Myślenice, a tam świeże bułeczki będą. I z taką właśnie myślą maszerujemy dalej. Kilkadziesiąt metrów od naszej nocnej bazy stoi gospodarstwo, no i wyjaśniło się te nocne szczekanie było. Schodzimy leśnym duktem do wspomnianych Myślenic.
Mijamy powieszonego na drzewie pluszowego misia. Skąd on się tu wziął? Fotografujemy to niespotykane „zjawisko”. Podążamy przez Sularzówkę. Szczyt wraz z bocznymi grzbietami Buchówki i Plebańskiej Góry strzeże od zachodu przełomu Raby, tuż przed Myślenicami. Leśną drogą grzbietową, dochodzimy do kapliczki św. Mikołaja położonej na Plebańskiej Górze.
Znajduje się tu polana i dużo ławek. Spragnieni zimnych napoi schodzimy do miasta. Wychodząc z lasu otwiera się przed nami widok m in. na Myślenice i dolinę Raby.
Zachodzimy na kawę i zasłużone ciasteczko, zaopatrujemy się też w zapasy żywności. Przechodzimy ulicami miasta, rynek,
most na Rabie i przez dzielnicę zwaną Zarabie. Następnie ul. Zamkową, dochodzimy na skraj rezerwatu „Zamczysko”.
Wspinamy się w kierunku Uklejny (szlak omija szczyt). My jednak odchodzimy na chwilę od znaków by zdobyć ową kulminację. Jak głosi legenda na górze znajdowała się zagroda Ukleja – bartnika, który przeniósł się tu z Doliny Raby i zamieszkał w samotności po tragicznej śmierci żony. Od jego imienia powstała nazwa góry.
Teraz schodzimy łagodnym stokiem mijając Styrek, przysiółek Buliny, podchodzimy na Śliwnik i Działek i tak docieramy do schroniska PTTK na Kudłaczach. Trasa biegnie przez malownicze przysiółki. Widoki są przednie.
Trasę pokonaliśmy dość wartko dlatego postanawiamy zwiedzić Myślenice. W schronisku jesteśmy chwilę, po zakwaterowaniu schodzimy około 1 km do przysiółka Działy na przystanek i jedziemy (na lekko) do miasta. Spacerujemy po rynku i zachodzimy na obiad. Polecono nam fajną, smaczną i tania knajpkę. Po tej „atrakcji” wracamy do Kudłaczy na nocleg.
Dobiegł do końca dzień czwarty.
Widzę, że miś drzewny ma się dobrze 😉 W październiku 2014 też był, tylko wyżej wtedy bytował: https://lh5.googleusercontent.com/-JWRR_E8pSU4/VIT8QbAHWmI/AAAAAAABApE/dSU7BuoyFL0/s800/P1290874.JPG
Jedyny miś jakiego spotkaliśmy. 🙂