Tegoroczny krótki urlop, bo kilku dniowy spędziliśmy w Czeskim Raju. Ze względu na powiększającą się ilość osób zakażonych Covidem zrezygnowaliśmy z nocowania w Czechach (chociaż mieliśmy już zarezerwowaną kwaterę), po prostu baliśmy się, że mogą zamknąć granice. A tak na marginesie w Czechach w ogóle nie widać, że panuje pandemia. Nikt nie nosi maseczek. W sklepach to my byliśmy jedyni którzy zasłanialiśmy twarz. Wróćmy jednak do naszego wyjazdu. Spaliśmy w Jakuszycach. Czeski Raj to kraina stworzona przez naturę. Obszar ten niegdyś był kredowym morzem. Zostały po nim osady, które wytworzyły płytę piaskowcową, która z czasem rozpadła się, pod naporem sił z wnętrza ziemi, na mniejsze części. Działalność wulkanów wytworzyła późniejsze ostańce bazaltowe. To im zawdzięczamy powstanie malowniczych dolin, przeróżne formy skał piaskowcowych i skalne miasta. Znajdziemy tu zamki, labirynty, wieże, iglice, ściany, rozpadliny, skalne tarasy widokowe, oraz wąwozy z dobrze oznaczonymi szlakami turystycznymi. I tak jak w innych skalnych miastach np. Adrspachu, Teplickich Skałach czy na Strzelińcu, niektóre ostańce prowokują naszą wyobraźnie do wymyślania im nazw, co natura miała na myśli. Pierwszego dnia naszego pobytu w Czechach na wycieczkę po skalnym mieście wychodzimy z Prachova. Pomimo, że na szlaku jesteśmy późnym południem to parking jest zapchany, a ludzi jak mrówek. Prachovskie Skały jest to rezerwat przyrody, gdzie bajkowe formy skalne i głębokie wąwozy robią niesamowite wrażenie. Przygotowane są dwie trasy dla zwiedzających. Żółta pętelka jest krótsza (niecałe 2 km) i wiedzie przez Cesarską Drogę. Odcinek szlaku otoczony z obu stron ścianami skalnymi o wysokości do 50 m. Trakt prowadzi doliną. Na górnych krawędziach dolin zbudowano tarasy widokowe. Zielona pętla ma 3,5 km długości i prowadzi u stup i na szczyty skał. Z korytarzy miasta skalnego wdrapujemy się po schodkach na punkty widokowe, jest ich w sumie kilkanaście. Wąskie przejścia i labirynty urozmaicają drogę.
My decydujemy się na przejście obydwu tras.
Widoki z obu szlaków są zróżnicowane.
Całość zajęła nam około 3 godzin.
A, że sporo dnia nam jeszcze zostało jedziemy do pobliskiego Jičína na lody. Na wschodnim krańcu Czeskiego Raju leży kilkunastotysięczne miasto znane z bajki opowiadającej o losach rozbójnika Rumcajsa (stąd pochodził właśnie bohater książek Vaclava Čtvrteka). Darmowy parking znaleźliśmy koło Starego Miasta. Pierwsze wzmianki o Jičínie pochodzą z 1293 r. Największy rozkwit miasto przeżywało za czasów panowania Albrechta Vallensteina (1583-1634). Do najważniejszych zabytków zaliczyć należy m in. stojącą w jednym z narożników rynku 52 metrową wieżę – bramę Valdicką,
wczesnobarokowy pałac Vallensteinów (muzeum),
synagogę wybudowaną w drugiej połowie XVIII w,
kościół Jakuba Większego z 1702, oraz rynek otoczony malowniczymi kamieniczkami z podcieniami.
I to właśnie te kamieniczki zrobiły na nas największe wrażenie. Szkoda tylko, że rynek jest też parkingiem. Nieopodal rynku znajdziemy muzeum zabawy, poświęcone wspomnianemu rozbójnikowi (niestety było już zamknięte). Spacerujemy uliczkami podziwiając naprawdę pięknie zachowane kamienice. Zachodzimy do jednej z kawiarenek na lody. Następnie wracamy na kwaterę.